Darłowo, 12 marca 2018 roku
10 marca 1923 roku we Lwowie urodził się mieszkaniec naszego Miasta Pan Zygmunt Jeż. Jego życiorys, a zwłaszcza czas II wojny światowej, to niczym dzieje książkowego lisowszczyka lub Kmicica. Jeszcze przed wybuchem wojny uzyskał wykształcenie średnie. Od lutego 1940 r. został z przymusowego poboru żołnierzem Armii Czerwonej, w szeregach której służył do grudnia 1944 r.
Służbę rozpoczął jako pogranicznik na kole podbiegunowym. Przez siedem dni w tygodniu patrolował 50-70 km odcinek pustyni lodowej na saniach ciągnionych przez zaprzęg złożony z 12 psów. Za ciekawostkę może służyć fakt, że luzem obok zaprzęgu bieg pies, który po otrzymaniu bata od powożącego gryzł tego psa w zaprzęgu, który według powożącego się „obijał”. Na saniach oprócz powożącego (był to miejscowy Eskimos) jechało zawsze 2 pograniczników). I druga ciekawostka, że żaden pies nie ruszył w trasę jak na łapach nie miał specjalnych skórzanych łapci. Nie jeden raz widział niedźwiedzie polarne czy watahy wilków. Nigdy ani sam, ani od kolegów nie słyszał o ataku drapieżników na patrole żołnierskie. Po rocznej służbie został skierowany na południową część Związku Sowieckiego do Taszkientu w Uzbekistanie. Tu zastała go II wojna światowa. Jako umiejący trygonometrię wyniesiona z lwowskiego Gimnazjum został przydzielony do artylerii. Toczył walki na różnych frontach.
W momencie wejścia jego jednostki na ziemie polskie, dzięki osobistym staraniom został od grudnia 1944 r. do maja 1945 r. wcielony w szeregi pułku zapasowego II Armii Wojska Polskiego. Jeszcze w Lublinie został przyjęty do Szkoły Oficerskiej Piechoty Nr 2. Kurs, który miał trwać 6 miesięcy, a został ukończony o 2 miesiące szybciej. Dlaczego ? Wytłumaczenie jest proste. Absolwenci Szkoły Oficerskiej byli pilnie potrzebni w dowodzeniu oddziałami II Armii Ludowego Wojska Polskiego wchodzącego w skład I frontu ukraińskiego w walkach na terenie Niemiec. Nasz Jubilat otrzymał jeszcze w kwietniu promocję na stopień porucznika. W jej szeregach walczył w 13 dywizji piechoty 47 pułku w Pradze Czeskiej, w Dreźnie i w bardzo wykrwawiającej bitwie pod Budziszynem. W tej miejscowości 8 maja 1945 r. zastało go zawieszenie broni. Następnie jego jednostka została skierowana do Prus Wschodnich, która kontrolowała wysiedlenie Niemców i ochraniała polskich osadników. W sierpniu jego dywizję skierowano w bydgoskie, a stałą dyslokację mieli w Świeciu i w niedalekim Chełmie. Całe dowództwo dywizji, podobnie jak w innych jednostkach było radzieckie. Jego skierowano do Wyższej szkoły Piechoty w Rembertowie, gdzie był słuchaczem na szczeblu dowódcy kompanii. Słuchaczem był do kwietnia 1946 r. po czym został zdemobilizowany. W Darłowie znalazł się w połowie lat 60-tych. Z niekłamaną przyjemnością można słuchać Pana Zygmunta. Opowieści są barwne, żywe, bez patosu.
W piątkowe dopołudnie w rocznicę 95 urodzin dostojnego Jubilata odwiedzili w jego domu członkowie Miejskiego Zarządu Związku Kombatantów Rzeczpospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych w Darłowie z Prezesem Kazimierzem Kuligowskim, Włodzimierzem Balcerzakiem i Zbigniewem Mielczarskim- przedstawicielem Burmistrza Miasta Darłowo.
Z okazji jubileuszu urodzin pan Zygmunt Jeż otrzymał od Prezesa Zarządu Głównego Związku Kombatantów i Byłych Więźniów Politycznych gen Wacława Szklarskiego Dyplom Uznania „Za męstwo i ofiarność w walce o wyzwolenie naszej Ojczyzny Rzeczpospolitej Polskiej i za wieloletnią prace przy powojennej odbudowie kraju". Dyplom przekazał i gratulacje złożył Pan porucznik Kazimierz Kuligowski z towarzyszącym mu zarządem.
oss