Królewskie Miasto Darłowo      Darłowo na Facebook'u  Darłowo na YouTube  Radio Koszalin  Pogoda

Darłowo - Darłówko idealny duet do wypoczywania
linia ozdobna
Królewskie Miasto Darłowo linia ozdobna

Niedźwiedź morski w Darłowie

Darłowo, 17 września 2007 roku

   Zapiski w starych kronikach Darłowa na przestrzeni ośmiu wieków wspominają o wielu powodziach. Zwykle były one połączone z gwałtownymi sztormami. Największa powódź w dziejach miasta miała miejsce 16 września 510 lat lat temu. Był to rodzaj tsunami zwany na Pomorzu “Niedźwiedziem Morskim”,. Działo się to w czasie panowania księcia Bogusława X. Książę pielgrzymował wówczas do Ziemi Świętej. W rządach nad Pomorzem Zachodnim zastępowała go małżonka - księżna Anna, córka króla Kazimierza Jagiellończyka. Przebywała wtedy ze swym dworem w zamku w Darłowie.
   Ranek tego pamiętnego dnia był podobny do innych dni, tylko znacznie bardziej wietrzny. Wiejący z północnego zachodu silny wiatr wywołał sztorm. W południe wiatr dął już z mocą huraganu, zrywając połacie dachów, powalając drzewa i stare mury. Była to zapowiedź kataklizmu jaki miał tej nocy runąć na Darłowo. W dawnym gotyckim ratuszu, stojącym na środku rynku zebrała się rada miejska, aby zaradzić zagrożeniu. Zamknięto cztery bramy miejskie, a na murach wystawiono straże. Na zamku księżna Anna zarządziła, aby wszyscy udali sie do kaplicy i odmawiali modlitwy.
   Opis powodzi i jej skutków jako nadzwyczajne wydarzenie opisał mnich z klasztoru kartuzów – “Domus coronae Mariae” - Marienkron (Korona Maryi). Ich kościół i klasztor znajdowały się na terenie zajmowanym obecnie przez byłą fabrykę obuwia (przy ul. Długiej). Oto co zapisał klasztorny skryba – naoczny świadek wielkiej powodzi, a przetłumaczył Marian Czerner: “Zważcie i posłuchajcie o osobliwych wydarzeniach, które chcę wam powiedzieć i wyśpiewać, które cały świat zadziwią...”
   Ósmego dnia po Narodzinach Maryi, roku 1497, w piątek w południe, zerwał się sztorm z północnego – zachodu i trwał do późnego wieczora wywołując powódź. W Darłówku zostały całkowicie zniszczone nabrzeża portowe, paraliżując na długi czas handel. Ich odbudowa pociągnęła za sobą wysokie koszty. Prawie wszystkie domy zostały rozmyte, wszystko bydło potonęło, a rzeczka (Lutowa łącząca Wieprzę z jeziorem Kopań) została zapiaszczona. Cztery cumujące w porcie statki, w tym duży “Kreyer” zostały wyrzucone na ląd. Jeden koło Żukowa Morskiego, dwa koło klasztoru kartuzów, jeden aż w pobliżu kaplicy Św. Gertrudy. W klasztorze woda stała w krużgankach i w kościele do wysokości ołtarzy. Sad mnichów został zniszczony, a ich piwo i wino zepsute tak, że nikt nie chciał go pić. W ogrodach przed miastem, po spłynięciu wody, znaleziono wiele ryb, a kapusta dostała od słonej wody słonawego posmaku. W okolicznych wsiach, szczególnie w Żukowie utonęło kilka osób.
   Ucierpiało również samo miasto: w spichlerzach nad rzeką było pełno wody i wiele towarów sie zmarnowało, okna w kościele zostały rozbite, w kościele parafialnym spadła część dachu z wieży, runęło też przedbramie Bramy Wieprzańskiej. Przewrócony został wiatrak we wsi Krupy. W Kościele, pleban i burmistrz, ogarnięci wielkim strachem, ślubowali każdego roku w owym dniu, świętować po uroczystym nabożeństwie i ku chwale Boga, Najświętszej Maryi i wszystkich świętych, przejść z procesją wokół miasta, przy czym rada miała nieść ufundowaną piękną świecę woskową i rozdzielać jałmużnę.

 Procesja błagalno - pokutna

   W roku 1991 ówczesny proboszcz Kościoła p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej w Darłowie - franciszkanin Janusz Jedryszek, kierując się dobrem miasta i tradycją wznowił przerwany dawniej zwyczaj odbywania procesji błagalno – pokutnych. Tegoroczna procesja błagalno – pokutna z pochodniami wyruszyła po nieszporach z kościoła Św. Gertrudy. Przeszła ulicami: Św. Gertrudy, Wieniawskiego, Rynkową, M.C. Skłodowskiej, Zamkową i przez dziedziniec zamkowy, Morską oraz Wenedów do Kościoła Mariackiego. Na czele procesji za ministrantami niesiono krzyż z figurą Ukrzyżowanego Chrystusa, pochodzący z kościoła Św. Gertrudy. Następnie szedł poczet sztandarowy Zespołu Szkół Morskich i Neokatechumenat parafii M. B .Cz. Po nich niesiono Księgę Ewangelii. Dalej burmistrz miasta Darłowa Arkadiusz Klimowicz niósł ufundowaną przez siebie wielką świecę woskową z napisem Ave Maria. Towarzyszyli mu wiceburmistrz Elżbieta Karlińska i dowódca garnizonu Darłowo komandor Mariusz Panek. Za nimi szli radni Rady Miejskiej na czele z jej przewodniczącym Zbigniewem Groszem. Następnie marynarze Marynarki Wojennej nieśli figurę Matki Boskiej Fatimskiej - Matki Jedności. Za nimi szli księża, Franciszkanie i Franciszkanki oraz wierni.
   W kościele Mariackim wystawiono krzyż do adoracji i odprawiono uroczystą mszę świętą z udziałem kilkunastu księży i zakonników z całego dekanatu. Tym razem wznoszono modły nie tylko o pomyślność miasta i jego mieszkańców, ale także za powstrzymanie fali współczesnych zagrożeń: alkoholizmu, narkomanii, demoralizacji i obojętności.

Czy może się powtórzyć tsunami w Darłowie?

   Słowo tsunami w dosłownym tłumaczeniu oznacza “falę portową”. Fale tsunami są wywołane: podwodnym trzęsieniem ziemi, wybuchem wulkanu, osuwiskiem ziemi lub lodu, rzadziej upadkiem meteorytu. Od miejsca zdarzenia fale morskie rozchodzą się promieniście z prędkością do 900 km/godz. W strefie brzegowej spieniona fala o wysokości nawet do kilkudziesięciu metrów wpada na brzeg i niszczy wszystko, na co napotka w nadbrzeżnych miejscowościach.
   Podczas spotkania w Darłowie z naukowcem dr Andrzejem Piotrowskim z Pomorskiego Oddziału Państwowego Instytutu Geologicznego zadałem mu dwa pytania: jak naukowcy tłumaczą nagłe powstanie wielkiej fali nad Bałtykiem typu “niedźwiedź morski”? i czy tego typu wysokie niszczycielskie fale mogą znowu zaatakować Darłowo? Trafiłem na specjalistę, który od lat zajmuje się naukowo tymi problemami razem z kolegami z Danii i Niemiec.
   U schyłku okresu zlodowacenia zachodziły intensywne ruchy podnoszące skorupę ziemską po odciążeniu jej wskutek zaniku czaszy lądolodu. Podniesienie terenu Skandynawii nastąpiło również na skutek zmian przepływu strumienia ciepła w górnym płaszczu globu ziemskiego. Procesy te były związane z silnymi trzęsieniami ziemi o sile 6.0 do 8.5 stopni w skali Riechtera. Te skandynawskie trzęsienia ziemi odczuwalne były także w północnej Polsce. Wykazano, że spośród kilkudziesięciu trzęsień ziemi udokumentowanych na terenie Skandynawii w ciągu ostatnich 12 tysięcy lat, 15 wywołało fale tsunami o wysokości spiętrzenia przy brzegu do 20 metrów powiedział naukowiec. Tego typu spiętrzona fala zalała zaatakowała Darłowo i okolicę w roku 1497. Przyczyną tsunami w Darłowie było oddalone o 500 km na północ trzęsienie ziemi w rejonie jeziora Werner w Szwecji kontynuował dr Piotrowski. Nawet niewielkie ruchy tektoniczne mogły spowodować eksplozję metanu, uwięzionego w warstwach tworzących dno Bałtyku. Wywołało to wielki grzmot przypominający pomruk niedźwiedzia morskiego, który poprzedził atak fal tsunami. Takie ślady po wybuchach metanu, w postaci kilkuhektarowych obniżeń, są obecnie czytelne w dnie Bałtyku wyjaśnił znawca procesów geologicznych. To może sie powtórzyć w każdej chwili, a mieszkańcy nadmorskich wybrzeży mogą nie zdążyć uciec zakończył uczony. Gdyby fale tsunami zaatakowały Darłowo automatycznie nastąpiłaby cofka na rzekach Wieprzy i Grabowej, co powiększyłoby skutki powodzi. Fale tsunami zapewne wywołałyby tragiczne skutki, gdyby jak chcą politycy nad jeziorem Kopań wybudowano elektrownię jądrową. Należy także zastanowić się, czy na południowym wybrzeżu Bałtyku, nie warto wybudować kilku punktów ostrzegania przed falami tsunami.

Leszek Walkiewicz

Niedźwiedź morski w Darłowie  Niedźwiedź morski w Darłowie

Zobacz nas na Facebook'u

Polityka prywatności

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.

 

Zgadzam się Nie, chcę dowiedzieć się więcej